Tym razem na warsztat wziąłem mocno zmęczone Ferrari 550 Maranello.

Model silnie sfatygowany głównie przez nieudolną próbę pomalowania nadwozia. Prawdopodobnie pędzlem.

Przez poobijane nadwozie, porysowane i matowe szyby oraz brak chromu na kołach, wiedziałem że „trochę” będzie trzeba przy nim podłubać.

Poza tym prawy reflektor był zapadnięty i na nic zdały się próby jego dopasowania do nadwozia.

Musiałem posunąć się do bardziej drastycznych metod i… wyłamać go po czym wkleić pod właściwym kątem.

Dodatkowo zmodyfikowałem wnętrze: tapicerkę i wewnętrzne boki nadwozia pomalowałem na kolor beżowy, a samą deskę rozdzielczą na kolor czarny.

Ponadto dodałem trzecie światło stopu.

Szyby poddałem delikatnej polerce zarówno od środka jak i z zewnątrz.

Z nadwozia, poza oczyszczeniem i wypolerowaniem, musiałem usunąć głębokie obicia.

Po tych czynnościach zostało pomalowane podkładem, a następnie kilkoma warstwami czarnego lakieru.

Gdy już dokładnie wyschło (po około 2 dobach) zabrałem się za nanoszenie takich detali jak:

– tylne lampy w kolorze czerwonym

– logo producenta na tylnej klapie

– światła pozycyjne oraz logo na przedniej atrapie.

Podwozie wraz z kołami zostało odświeżone poprzez pomalowanie felg i tłumików.

Po tych wszystkich modyfikacjach Maranello już nie przypomina swojego pierwszego, czerwonego wcielenia  🙂

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Jestem pod wrażeniem kolekcji 😉 no i ta dbałość o każdy egzemplarz z kolekcji, tak jak o te Maranello – piękna robota, super odrestaurowany wóz!!!

  2. Dziękuję! Każde uznanie mojej pracy motywuje mnie do większych wysiłków 🙂

  3. Nooo to się nazywa odmłodzenie samochodu 🙂 Miło się patrzy, jak ktoś tak dba i szanuje swoją kolekcje 🙂

Dodaj komentarz

Close Menu